poniedziałek, października 13, 2008

To już jest koniec...

KONIEC RAMADANU

Tak tak. Ramadan tez sie juz skoczyl. Jak to? Niezauwazyliscie?!
Nie wiem jak gdzie indzije – u np. Mill- ale tutaj koniec Ramadanu obchodzi sie chucznie - poprzez swieto Korite. Kilka faktow na temat Korite:


Co sie robi w korite? „kotire jest super - kazdy kupuje kurczaka, albo barana. kazdy kupuje nowe ubranie. jest super.” (prawie cytat z wielu rozmow z senegalczykami).
Brzmialo to srednio super.... kurczaki.... barany.... nowe stroje i fryzury....
Mieli racje. Rzeczywiscie KAZDY zamawia sobie u krawca nowe boo-boo (stroj). Bardzo piekne. krawcy przez ostatni miesiac przed korite pracuja pelna para. O 3,4 rano zaklady karwieckie sa otwarte bo krawcy staraja sie wyrobic z zamowieniami.


Kiedy jest korite? tego nikt nie wie do ostatniej chwili!! Niektorzy sluchaja sie w tym wzgledzie Mekki, jednak wiekszosc ufa komisji zlozonej z senegalskich Marabu. Ta oto komisja gdy mija 28 dzien postu zaczyna wygladac księżyca (jest to okres nowiu). Gdy komisja uzna ze widziala księżyc koniec ramadanu zostaje ogłoszony oficjalnie a ludzie rzucaja się żeby szykowac na następy dzien Korite. Jak rami rozumiecie ta informacja ukazuje się wieczorem. W tym roku ogłoszono ja około 22. O 22 cala dzielnica zatętniła zyciem. Targ zostal ponownie otwarty. Kobiety spieszyly się żeby kupic groch, cebule i barana na tradycyjne danie na Korite.

Czy wszystkie ubrania sa gotowe na korite? Oczywiście nie. Dlatego tez dzien po korite jest ‘dogrywka”. Calkiem sporo osob korite zastaje bez nowych ubran, te osoby wkładają nowe stroje dzien pozniej – kiedy krawcy skoncza zamowienie.


Nocne krojenie cebuli na świąteczne śniadanie


Tworzenie fryzur


Tworzenie fryzur c.d.


Duuużo jedliśmy....


No i wreszcie wystrojone dziewczyny



KONIEC SEZONU DESZCZY

Tak tak. Deszcze się skończyły. Ich koniec uświadomił mi jak wiele zapomniałam. Zapomniałam jak bardzo trudny do wytrzymania jest upal przez tydzień bez chwili wytchnienia. Przypomniałam sobie jak nieprzyjemnie jest być mokra od potu w porównaniu z mokra od deszczu.

Przypomniałam sobie ze CALY Yarakh jest zolty jeśli przez dwa dni nie pada. Kurz jest wszedzie i na wszystkim. Gdy stoi się na poboczu drogi nie widac dalej niż na 200 m bo dalej wszystko jest zasłonięte przez pyl. Pyl dusi i zatyka. Ech.

Przypomniałam sobie jak trudno jest pracowac jak nie ma pradu. Nie wiem z czym to jest związane jednak podczas sezonu deszczy było znacznie mniej awarii proadu. Odwrotnie niż u nas.

KONIEC SEZONU MANGO

Tego byscie się nie spodziewali no nie? Ja tez nie! Tym badziej ze mowa o nim była od 3 tyg i mango niezmiennie były na straganach. Ale ostatnio zupełnie nieoczekiwanie w ciagu 2 dni wszystkie mango zniknęły! Bardzo wszystkich wiec przepraszam za ta niedogodnosc i za brak mango w bagażu!

KONIEC STAZU!!!!


Oficjalny. Nasz raport nad ktorym pracowalysmy 3 miesiace zostal wczoraj wydrukowany i zbindowany. A przy okazji droba opowiastka jak to wyglada praca w Senegalu. Wczoraj drukowalismy caly dzien.
Rano przyszliśmy gotowi do drukowania, ale pradu już nie bylo. Nie było go w calej dzielnicy wiec nie mozna bylo pojsc nigdzie indziej zeby wydrukowac. Prad zjawil sie okolo 16:30. Wtedy rozpoczela sie walka z komputerem albo raczej z wirusem o przewrotnym imieniu "Raila Odinga". Wirus zjadal myszke oraz usuwal pliki z klucza USB. Walka wymagala ode mnie 2 kursow miedzy domem Diola (drukarka) a biurem (moim komputerem). Na koniec zwyciezylismy i raport zostal wydrukowany. Nastepnie odbylismy wycieczke (okolo 2km) do punktu bindowania. Zbindowalismy po czym zwrocilismy sie sppowrotem w strone Yarakh. Do domu dotarlam akurat na kolacje - godz. 19:30.
co robilam caly dzien??? drukowalam...
Na zdjeciu: raport, pan ktory go zbindowal oraz Babacar moj ziom z Kaddu Yaraax.

czwartek, października 09, 2008

No dobbbraaa troche zdjec...

No dobra.... koniec sie zbliza wielkimi krokami, duzo czasu minelo od ostatnich zdjec... trzeba to troche nadrobic. Z gory przepraszam za chaos i nieprzemyslanosc wyboru - idziemy na spontan - ja i moje rozmaite tozsamosci.

Pare zdjec mojej dzielnicy....

Oczekiwanie na ndogu (prosze cofnac sie do poprzedniego posta). O 19:30 koniec ramadanu - ludzie na ulicy czekaja odliczajac minuty.

Widok z lotu ptaka - albo nawet lepszy bo z dachu domu Anais. Ja mieszkam w parterowcu ale Anais mieszkala w "palacu" - domu dwupietrowym, z niego byl cudowny widok na wschody i zachody slonca. Jak widac rowniez na dzielnice w ciagu dnia.

Nodu pelna para. W miskach i kalebasach znajduje sie wybor rozmaitych dodatkow do bagietki ktore mozna tutaj dostac na sniadanie, a w okresie ramadanu na ndogu.

Od tygodnia Kaddu Yaraax zamieszkalo w Parku Hann. Do parku przeniosla sie rowniez butla gazowa, imbryczek i szklaneczki do herbaty. Tego nigdy nie moze nam zabraknac. Przy herbacie powstawala nowa sztuka teatru forum ktora dzisiaj bedzie nasza trupa teatralna prezentowac na Ile de Gore. (jeszcze nie jest do konca ustalone czy jestem czy tez nie jestem czlonkiem trupy, moze sie okazac ze rowniez wystapie - po francusku, polsku czy w wolof - to tez jeszcze niewiadoma)


Francuska grupa teatru forum ARA ktora od tygodnia stacjonuje w Kaddu Yaraax przygotowujac sie do swojej wyprawy wszerz Afryki. Przywiezli szczudla, pilki, diabolo, poiki. dzieki temu odbylam pierwsza lekcje szczudlarstwa dla senegalczykow. Oto moj uczen podczas pierwszej lekcji.