mijają kolejne dni. juz trochę spokojniej.
o dziwo już całkiem sprawnie porozumiewam sie w Wolof! na pytanie czy wszyscy w rodzinie mają sie dobrze odpowiadam płynnie że tak (mam nadzieję że zgodnie z prawdą - dodaję z resztą że są w Polsce i trudno mi powiedzieć... ).
Wczoraj przyjechały dwie francuski na festwial teatralny który zaczyna sie za tydzień.
Dzisiaj jedzeimy po Katrin - ostatnia z nas trzech stażjerek :) Już wczoraj byłyśmy po nią na lotnisku bo nam sie dni pomyliły - a więc przed nami drugi raz oczekiwanie na przybyszkę o 2 nad ranem. Jak do tej pory była to jedyna wyprawa w Dakar :)
Najbardziej niesamowita jest muzyka. Oprócz tego że dzieciaki tutaj zaczynają tańczyć od wieku 8 miesięcy, to muzyka na mojej ulicy jest cały czas! a przede wszystkim w nocy. Uliczki Yarrax żyją pełnią życia do jakiejś 1 w nocy- dzieciaki biegają, sklepiki są otwarte.,.. a w dodatku prawie co dziennie koło mojego domu rozkłada sie grupa Muritów (chyba) - czyli odłamu muzułmanów bardzo tutaj popularnego. Śpiewają niesamowite pieśni... przez to czuję się jak w bajce, a w dodatku takie śpiewy dodają jakoś niesamowicie energii.
Moja dieta - jedno mango na dzień :)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
Tutaj podobno można usłyszec łosia. Ale łosia nie słyszałam. Wodniczki czyli bagiennego słowika tez nie.
Ale jutro może usłyszę żubra :) Całuję...
Py
Nie wyszlo:) Pyzia oni Cie tam glodza!!! Mam nadzieje ze zabralas zapas batonow ktore skrzetnie ukrylas w torbie i podjadasz jak wszyscy juz spia. Ja to bym bardzo nie chciala zebys zmizerniala jeszcze bardziej! Moze ci cos wyslac?:) to bedzie takie eko...jablka statkiem do afryki.
U mnie tez podrozniczo np dzis z wroclawia 12 h zamiaast 6 bo ktos ukradl 500 m trakcji i stalysmy z maria milion godzin w opoli a potem pojechalismy najkrotsza droga przez kutno koluszki i skierniewice!!:)
w opoli znaczy w opolu...:)
Prześlij komentarz