poniedziałek, października 13, 2008

To już jest koniec...

KONIEC RAMADANU

Tak tak. Ramadan tez sie juz skoczyl. Jak to? Niezauwazyliscie?!
Nie wiem jak gdzie indzije – u np. Mill- ale tutaj koniec Ramadanu obchodzi sie chucznie - poprzez swieto Korite. Kilka faktow na temat Korite:


Co sie robi w korite? „kotire jest super - kazdy kupuje kurczaka, albo barana. kazdy kupuje nowe ubranie. jest super.” (prawie cytat z wielu rozmow z senegalczykami).
Brzmialo to srednio super.... kurczaki.... barany.... nowe stroje i fryzury....
Mieli racje. Rzeczywiscie KAZDY zamawia sobie u krawca nowe boo-boo (stroj). Bardzo piekne. krawcy przez ostatni miesiac przed korite pracuja pelna para. O 3,4 rano zaklady karwieckie sa otwarte bo krawcy staraja sie wyrobic z zamowieniami.


Kiedy jest korite? tego nikt nie wie do ostatniej chwili!! Niektorzy sluchaja sie w tym wzgledzie Mekki, jednak wiekszosc ufa komisji zlozonej z senegalskich Marabu. Ta oto komisja gdy mija 28 dzien postu zaczyna wygladac księżyca (jest to okres nowiu). Gdy komisja uzna ze widziala księżyc koniec ramadanu zostaje ogłoszony oficjalnie a ludzie rzucaja się żeby szykowac na następy dzien Korite. Jak rami rozumiecie ta informacja ukazuje się wieczorem. W tym roku ogłoszono ja około 22. O 22 cala dzielnica zatętniła zyciem. Targ zostal ponownie otwarty. Kobiety spieszyly się żeby kupic groch, cebule i barana na tradycyjne danie na Korite.

Czy wszystkie ubrania sa gotowe na korite? Oczywiście nie. Dlatego tez dzien po korite jest ‘dogrywka”. Calkiem sporo osob korite zastaje bez nowych ubran, te osoby wkładają nowe stroje dzien pozniej – kiedy krawcy skoncza zamowienie.


Nocne krojenie cebuli na świąteczne śniadanie


Tworzenie fryzur


Tworzenie fryzur c.d.


Duuużo jedliśmy....


No i wreszcie wystrojone dziewczyny



KONIEC SEZONU DESZCZY

Tak tak. Deszcze się skończyły. Ich koniec uświadomił mi jak wiele zapomniałam. Zapomniałam jak bardzo trudny do wytrzymania jest upal przez tydzień bez chwili wytchnienia. Przypomniałam sobie jak nieprzyjemnie jest być mokra od potu w porównaniu z mokra od deszczu.

Przypomniałam sobie ze CALY Yarakh jest zolty jeśli przez dwa dni nie pada. Kurz jest wszedzie i na wszystkim. Gdy stoi się na poboczu drogi nie widac dalej niż na 200 m bo dalej wszystko jest zasłonięte przez pyl. Pyl dusi i zatyka. Ech.

Przypomniałam sobie jak trudno jest pracowac jak nie ma pradu. Nie wiem z czym to jest związane jednak podczas sezonu deszczy było znacznie mniej awarii proadu. Odwrotnie niż u nas.

KONIEC SEZONU MANGO

Tego byscie się nie spodziewali no nie? Ja tez nie! Tym badziej ze mowa o nim była od 3 tyg i mango niezmiennie były na straganach. Ale ostatnio zupełnie nieoczekiwanie w ciagu 2 dni wszystkie mango zniknęły! Bardzo wszystkich wiec przepraszam za ta niedogodnosc i za brak mango w bagażu!

KONIEC STAZU!!!!


Oficjalny. Nasz raport nad ktorym pracowalysmy 3 miesiace zostal wczoraj wydrukowany i zbindowany. A przy okazji droba opowiastka jak to wyglada praca w Senegalu. Wczoraj drukowalismy caly dzien.
Rano przyszliśmy gotowi do drukowania, ale pradu już nie bylo. Nie było go w calej dzielnicy wiec nie mozna bylo pojsc nigdzie indziej zeby wydrukowac. Prad zjawil sie okolo 16:30. Wtedy rozpoczela sie walka z komputerem albo raczej z wirusem o przewrotnym imieniu "Raila Odinga". Wirus zjadal myszke oraz usuwal pliki z klucza USB. Walka wymagala ode mnie 2 kursow miedzy domem Diola (drukarka) a biurem (moim komputerem). Na koniec zwyciezylismy i raport zostal wydrukowany. Nastepnie odbylismy wycieczke (okolo 2km) do punktu bindowania. Zbindowalismy po czym zwrocilismy sie sppowrotem w strone Yarakh. Do domu dotarlam akurat na kolacje - godz. 19:30.
co robilam caly dzien??? drukowalam...
Na zdjeciu: raport, pan ktory go zbindowal oraz Babacar moj ziom z Kaddu Yaraax.

czwartek, października 09, 2008

No dobbbraaa troche zdjec...

No dobra.... koniec sie zbliza wielkimi krokami, duzo czasu minelo od ostatnich zdjec... trzeba to troche nadrobic. Z gory przepraszam za chaos i nieprzemyslanosc wyboru - idziemy na spontan - ja i moje rozmaite tozsamosci.

Pare zdjec mojej dzielnicy....

Oczekiwanie na ndogu (prosze cofnac sie do poprzedniego posta). O 19:30 koniec ramadanu - ludzie na ulicy czekaja odliczajac minuty.

Widok z lotu ptaka - albo nawet lepszy bo z dachu domu Anais. Ja mieszkam w parterowcu ale Anais mieszkala w "palacu" - domu dwupietrowym, z niego byl cudowny widok na wschody i zachody slonca. Jak widac rowniez na dzielnice w ciagu dnia.

Nodu pelna para. W miskach i kalebasach znajduje sie wybor rozmaitych dodatkow do bagietki ktore mozna tutaj dostac na sniadanie, a w okresie ramadanu na ndogu.

Od tygodnia Kaddu Yaraax zamieszkalo w Parku Hann. Do parku przeniosla sie rowniez butla gazowa, imbryczek i szklaneczki do herbaty. Tego nigdy nie moze nam zabraknac. Przy herbacie powstawala nowa sztuka teatru forum ktora dzisiaj bedzie nasza trupa teatralna prezentowac na Ile de Gore. (jeszcze nie jest do konca ustalone czy jestem czy tez nie jestem czlonkiem trupy, moze sie okazac ze rowniez wystapie - po francusku, polsku czy w wolof - to tez jeszcze niewiadoma)


Francuska grupa teatru forum ARA ktora od tygodnia stacjonuje w Kaddu Yaraax przygotowujac sie do swojej wyprawy wszerz Afryki. Przywiezli szczudla, pilki, diabolo, poiki. dzieki temu odbylam pierwsza lekcje szczudlarstwa dla senegalczykow. Oto moj uczen podczas pierwszej lekcji.

wtorek, września 23, 2008

Gdzie zes ty bywal czarny baranie?

A no wlasnie! gdzie?
na tydzien zakrecil mi sie swiat.
Pojechalam do.... Szwecji. Razem z Jackiem pojechalismy tam z RC (czy wszyscy wiedza co to RC- wzajemne pomaganie? jak nie to dopytywac w mailach). Na Forum Spolecznym wystepowalismy w delegacji ´Razem Zakonczymy Rasizm´.
Bylo tam niesamowicie. Nie moglam sie na poczatku zdecydowac czy jechac tak daleko na tak krotko. Ale jestem bardzo zadowolona.
Pracowalismy pelna para. Od 7 rano kiedy spotykalismy sie na sniadanie polaczone z omowieniem dnia, potem lecielismy organizowac warsztaty, gadac z ludzmi, robic projekty publicznego sluchania, sprzedawac literature ....okolo 21 jedlismy kolacje podczas ktorej omawialismy dzien i do 12 pracowalismy nad rzeczami na dzien nastepny. Intensywnie i bardzo bardzo efektywnie!

Zakrecilo mi sie w glowie. Po wyjezdzie ze Szwecji mialam jeszcze dwie przesiadki i dwie noce w Europie. W Paryzu zobaczylam Kasiolka co bylo cudownym prezentem. Do pozna w nocy gadalysmy w mieszkaniu Krysi ktore przypomina mi moje paryskie wyprawy. Widzialam tez Kasi nowe mieszkanie. Bardzo piekne i bardzo malownicze.

Nastepna noc spedzilam w Madrycie. Dotarlam do dzielnicy Senegalskiej. Zjadlam thiebudien, pogadalam z Senegalczykami ktorzy pochodza z mojej dzielnicy - Yarakh. Odwiedzilam lekcje tanca afro ktore daja w domu kultury za rogiem. A za nastepnym rogiem spedzilam noc w bardzo przyjemnym hostelu. To wlasnie z niego w tej chwili pisze. :)

Co dalej? dzisiaj wsiadam w samolot do Dakaru. Juz nie moge doczekac sie zeby zjesc N´dogu i pobawic sie z Aram. to tez ostatnie dni ktore spedze z Anais bo ona wraca do Francji juz w piatek.

Denga Wor?

Wor to Ramadan. Wlasciwie Kor to Ramadan, ale ramadanic to w Wolof Wor.
2 wrzesnia rozpoczal sie ramadan. W zwiazku z tym nauczylam sie paru nowych slow.

H´dy - sniadanie jedzone pomiedzy 5:20 a 5:45 rano. Tuz przed wschodem slonca z meczetu slychac pobudke oraz dokladne okreslenie godziny o ktorej wschodzi slonce i o ktorej zaczyna sie post. Fatou Diop (moja imienniczka i matka domu) przygotowuje kawe oraz puka do wszystkich drzwi po kolei zeby nikt nie przespal sniadania. Na ulicy robi sie tloczno - ludzie biegna do piekarni gdzie mozna kupic swierzutkie pieczywo, siadaja w okol stolikow na ulicy gdzie mozna kupic sniadanie.

N´dogu - sniadanie jedzone o godzinie 19:25 gdy zachodzi slonce i konczy sie post. Tak naprawde to codziennie godzina n´dogu sie zmienia bo zmienia sie godzina zachodu i wschodu slonca. Wywieszki z dokladnymi godzinami mozna znalezc na wielu drzwiach. Od godziny 18 na ulicach wszczyna sie zamieszanie. Wiele osob wystawia stoliki z szeroka oferta dodatkow sniadaniowych (moja ukochana akara rowniez jest dostepna). Mlode dziewczyny chodza po domach z tacami z ktorych sprzedaja soki instant, daktyle i inne slodycze. Kobiety szykuja kafe tuba. Dzieciaki biegaja po chleb. Mezczyzni szykuja daktyle (ktore tradycyjnie je sie jako pierwsze). wszystko wrze. Od 19:15 ludzie gromadza sie wokol telewizorow gdzie nadawane sa modlitwy i oglaszany jest koniec postu (nadawane prosto ze swietego miasta Touba). Ostatnie 10 min ludzie oczekuja w niecierpliwosci - w jednym reku daktyl, w drugim kubek z kawa. Odliczanie co do minuty. Oczekiwanie na pierwsza gwiazdke w Wigilie u nas w domu nie jest nawet namiastka tutejszego czekiwania.
Moze to wydawac sie smieszne - ale sama sprobowalam kilka dni poscic. I musze przyznac ze kurczowo trzymalam sie mojej kanapki przez ostatnie 10 min - zupelnie jak wszyscy inni dookola mnie.

Safna! - co oznacza ´trudne´. Poscic jest trudno! Sprawdzilam to na wlasnej skorze. Nic nie jesc i nic nie pic od wschodu do zachodu slonca. Rytm pracy i zycia Yarakh jest teraz wyzaczony przez godziny postu. W ciagu dnia ludzie poruszaja sie bardzo powoli zeby nie tracic energii. Najtrudniej bylo przez pierwsze 3 dni kiedy ludzie musza od nowa przyzwyczaic sie do rytmu postu. Wiekszoc ludzi wraca z pracy o 16-17 bo ostatnie dwie godziny sa najtrudniejsze. Najlepiej je przespac, przelezec albo znalezc inny sposob na zabicie czasu. Wilczy glod wzmaga tez irytacje. Zgodnie z zapowiedziami Diola na ulicy mozna zobaczyc ludzi klucacych sie zawziecie.
Za to wspolne jedzenie n´dogu jest strasznie przyjemne! wszyscy sie uspokajaja i jedza z wielkim zadowoleniem.
Pol godizny pozniej nastepuje kolacja - tradycyjny tiebudien. :) a potem wspolna herbata, czasem jakies inne specjaly. Do 12 ludzie siedza na ulicy i wspolnie napawaja sie godzinami kiedy mozna jesc.

wtorek, sierpnia 26, 2008

znalazlam kilka fot

Torba eFTe nad zatoka Hann w Senegalu
My trzy podczas SABAR - ktoorganizuje ten sobierobi stroje ztego samego materialu :)))
Acha.tutaj nalezy sie kilka slow wyjasnienia. To jest nasze zdjecie z mloda para - kolo mnie na krzesle Pape, koloKatrin - Kristine.
Nasza znajoma francuska ktora mieszka w Yarakh i wlasnie wrocila na kilka miesiecy do francji postanowila podczas swojej nieobecnosci wziac slub... dziwne?
w sumie nie tak bardzo. w ceremonii kobieta i tak nie bierze udzialu , bo ceremonia w meczecie jest tylko dla mezczyzn, wazne zeby byl ojciec panny mlodej. tego odegral jeden z naszych znajomych.
dla kobiet jest przyjecie i wesele.
dlatego tez na przyjeciu po slubie nie bylo pana mlodego... ani panny mlodej....
podoba sie wam zdjecie? :P

kawal swiata bez aparata

dawno mnie nie bylo, a to z powodu rzucenia sie w wir raportu z naszego badania socjologicznego. tym razem uracze was tylko jednym zdjeciem --- specjalnie dla efTowiczow do galerii zdjec - torba eFTe nad zatoka Hann:)).
Wiecej zdjec nie bedzie bo odlozylam aparat w kat wyknczona ciaglym -niem: robieniem, pozowaniem, kadrowaniem, ogladaniem, pokazywaniem i ladowaniem.

WYJECHALYSMY

ostatni weekend spedzilysmy po drugiej stronie Dakaru w Malika. Pojechalysmy razem z naszymi wspolpracownikami. Oni pracowali nad nowym przedstawieniem, my dalej nad raportem.

Ale jak to bylo... cale zdwiwione ze wyprawa rzeczywiscie doszla do skutku dotarlysmy na wypatrzony kamping. Naszym oczom ukawaly sie cudowne chatki kryte srzecha, piaskowa plaza BEZ CHOCIAZBY JEDNEJ TOREBKI FOLIOWEJ, bez czlowieka w polu widzenia, za chatkami las, przed chatkami woda. CUDOWNIE. i wtedy.....
'ale czy wy wiecie ze tutaj jest zakaz kapania sie?'


to nie byl dowcip. z powodu zbyt wielu przypadkow utopienia sie wchodzenie do morza zostalo zakazane a straze policyjne rozstawione wzluz plazy.... ;))) prawie wrocilam.

drugiego dnia naszego pobytu kamping nawiedzil szfadron (czy 30 to szwadron?) policji. Szukali kogos kto uradl albo pobil kogos w okolicy dzien wczesniej. nie bylo to grozne ale warto podkreslic ze na naszym kapmingu bylo pewnie okolo 10 osob...

tak czy siak weekend poza domem byl super. nic tylko odglosy fal i lasu. I spaaaaaaacery po plazy. No i nie dalo sie. weszlam do wody,mysle ze zanotowano pierwszy przypadek pywania w wodzie o glebokosci nie przekraczajacej 15 cm :)

dobrze zintegrowani, wypoczeci i....... wszyscy stesknieni za domem wrocilismy na druga strone Dakaru do naszego budnego, glosnego i zatloczonego Yarakh.

W noc po moim przyjezdzie wydarzyla sie wazna rzecz. Nalezy ja upamietnic. No wiec od dawna wyczekiwana deszczowka wreszcie wdarla sie do mojego pokoju.
W srodku nocy Diorr zapalila swiatlo tym samym mnie budzac. zamaszystym ryuchem rzucila Aram na lozko (tutaj dzieci sie od takich rzutow nie budza) bo woda wlewala im sie pod materac.
Troche czulam sie jak podczas sztormu na statku - ze wszystkich stron huk deszczu, a przez otwarte drzwi widac bylo moje klapki odplywajace na druga strone korytarza.

W sumie nie bylo az tak groznie bo woda sie dopierowsaczala do naszego pokoju. Ale nastepne 30 min ja, Diorr,Matar, Eljadji i Bara spedzilismy na wlewaniu wody z domu - szuflowalismy wiadrami i wynosilismy miskami. W koncu bylo na ulicy byla jedna wielka kalurza i woda zaczela sie spowrotem wlewac. Na koniec podstawilismy miski pod dziury w dachu (10 misek nie starczylo na wszystkie dziury) i poszlismy spac.
... gdy rano wstalam na ulicy bylko tylko kilka sredniej wielkosci kaluz.... nie wiem gdzie podziala sie woda...

sobota, sierpnia 09, 2008

a teraz niecodziennie

jutro odbedzie sie SABAR organizowany przeze mnie i przez inne kobiety u mnie w domu. nasze stroje beda jutro do odbioru od krawca. wszystkie uszyte z tego sameg materialu, juz odbylam kilka lekcji tanca i wiem ze rytmow podczas sabar jest ( - tiebudzien, kaolack, malaback, raoteck i jeszcze jeden ale zapomnialam nazwy. jutro od rana cwiczymy!!

Jesli chodzi o prace to zaczelo sie ciekawie - ach pracoholiczna czesc mnie jest nieeezmiernie zadowolona ze ma co robic :)
robimy teraz ankiety z dziewczynkami na teamat ich sytuacji zyciowej - najpierw przygotowalysmy ankiety. Bardzo duzo gadalysmy z Diolem i innymi osobami - tlumaczyli nam kontekst kulturowy pytan, jak to jest tutaj. bardzo to bylo ciekawe - np wcale nie jest latwo ustalic ile osob mieszka u ciebie w domu - jest tak twoaj rodzina, twoi kuwyni, lokatorzy, sa osoby ktore spedzaja tam dnie, ale tam nie spia, albo takie co spia ale cale dnie sa gdzie indziej. No i jak dokladnei policzyc jesli tzoj ojciec ma 32 dzieci, a w domu mieszka jeszcze brat z dwoma zonami??? cieekkawe

potem znalazlysmy dwie tlumaczkli bo wiekszosc dziewczyn mwi tylko w wolof.

teraz spedzamy poranki na wpowadzaniu ankiet do kompa, a popoludnia na prowadzeniu wywiadow. bardzo to ciekawe, dzieciaki nie maja tutaj latwo. dziewczynki maja duzo obowiazkow w domu, wiekszosc nie chodzi do szkoly bo musiala z rownych powodow zrezygnowac.

odwiedzamy tez rodzicow. dla mnie jest to super ciekawe - spotkac ludzie, odwiedzic ich w domach. zobaczyc ze oni tak jak inni sa pelni dobrej woli, staraja sie dla swoich dzieci jak najlepiej. tak samo jak rodzice w Warszawie czy Filadelfii. Jakos mnie to ujmuje. Dusza socjologa wyje z zadowolenia.

No wiec praca przynosi duuuzo zadowolenia.



Z innej beczki....
juz 10 dni temu skonczyl sie festiwal teatralny ktory byl wspanialy.
duzo myslalam o rodzienie (naszej extended family) jak i przyjaciolach bo robilam wszystko co uwielbiamy.

karolek - muzykowanie i spiewanie do 4 rano.

Mamo _ nauka gry na djembe

tato - cudowne piosenki i przedstawienie teatru z Gwinei Bissao - o portugalsku. zakochalbys sie.

Jaculku, Kasiu, Marciku - godzinami tance wywijance jak kto chce przy pelnej akceptacji kazdego.

Rodzino - piosenka ktora zachacza o kazdego obecnego mowiac cos w rodzaju 'jestes wspanialy' jak nasze rundki :))

poza tym gadanie do pozna w nocy, znajomosc z super fajnym raperem z Kaolack. czy wiecie ze rap to jeden z tradycyjnych stylow muwycznych Senegalu???? (wiadomosc do potwierdzenia)

Guddina -jaj -boj - guddi na - najsliczniejsza piosenka na nadejscie nocy.


ech jakos duzo wiecej ale juz sie ulezalo i zaroslo :)

z zycia wziete

Ostatnio opuscilam sie w pisaniu bo za kazym razem jak sidalam do pisania to odcinalo prad:))
dzisiaj czas nadrobic zaleglosci - trzymajcie kciuki za napiecie w gniazdkach.

Codziennie

rano wstaje, ocieram pot z czola i lece sie umyc. nie nalezy przechodzic zbyt latwo nad tym potem!!!! ten pot to POCZYSKO - tutaj jest koszmarnie goraco a my spimy przy zamknietych drzwiach i zamknietym oknie. wracam, ubieram sie i ocieram poczysko z czola.

codziennie rano wychodze kupic sobie na rogu sniadanie - mburu ak akara - bagietke z akara [obecnie wiodacy przysmak na rynku moich kubkow smakowych) a nastepnie zjadam sniadanie popijajac pyszna kafe TUBA- kawa z przyprawami {ocierajac pot z czola)

codziennie bawie sie z Aram. Probuje i probuje ale nie ptorafie sie ani zmeczyc ani znudzic bo ona ma 2 razy wicej inwencji do zabawy nz ja, wiec razem mamy jej przerazajaco duzo. nawet inni w domu sie juz przyzwyczaili {wtedy aram mna wyciera pot z czola)

codziennie okolo 100 razy odpowiadam na 'bonzur komontapel tu?' czyli 'dziendobry jak sie nazywasz?'. mam pewne podejrzenia ze kazdemu dziecku przedstawilam sie okolo 10 razy ale dopiero dzisiaj pierwszy chlopiec miedzy rankiem a popoludniem utrzymal moje imie w pamieci... :) reszta za kazdym razem wydaje sie zaskoczona.

codziennie ide rano do Kaddu Yaraax a potem wracam do siebie na obiad. W pracy codziennie nicnierobimy conajmniej przes 2-3 godzinki. poza tym sie wachlujemy, ocieramy pot z czola i prowadzimy gorace dyskusje.

Dalej codziennie jem mango

Codziennie jem conajmniej raz theibu-dzien {niezapomniany ryz z ryba). jest conajmniej tak pyszny jak akara. mniamsms. przezywam kryzys kiedy czasem na kolacje jest kuskus zamiastr theibudzien, nasczescie zdarza sie to zadko.

codziennie mowie 'amul kurant' czyli 'nie ma pradu' bo codziennie wylaczaja nam prad przynajmnie na chwile.

środa, sierpnia 06, 2008

Na wyspie Gore - gdzie przetrzymywano niewolnikow na handel
Na tej wyspie Gore strasznie smierdzialo w malowniczym miejscu....
Ha!!! Podczas festiwalu uczylam sie na Djembe-- Pape mistrzem djembe
A Guilene zorganizowala warsztaty klauniarstwa

poniedziałek, sierpnia 04, 2008

FESTIWAL

nowe warkoczyki --- tak jest znacznie chlodniej w glowe.
Barbara Santos - szefowa Teatru Forum w Brazyliii. Super kobieta - pelna wizji, sily i pewnosci siebie!!!
Ekipa z Kaolack to moje nowe ziomy. Szczegolnie Anta (lewej mnie). Pracuje z dziecmi, tanczy, teatruje. mamy wiele wspolnego
Dziewczyny od nas wystepuja
Ekipa z Kaolack c.d.

nawet odciecie pradu nas nie powstrzyma od naszego dziennego manga ;))
ja i moja ukochana Aram
.... po 10 sek.... ja, Aram.... chyba.... kto nas znajdzie???
sezon deszczy sie zaczal - teraz czeka nas ulewa kazdego dnia przez miesiac. czekam kiedy woda wleje sie do mnie do pokoju :))

piątek, lipca 25, 2008

z pelnym kramem na plazy - jak u nas - baba i jaja gotowane - w senegalu ognisko na herbate.....
Dorotko - tak sie zywia kozki... naturalny recycling. jak nie to to jedza tekture...
dziewczyny w Kaddu cwicza do wystepu

Nasasza equipe w pelnym skladzie
sjesta... albo ciezka praca...
SABAR :)

Sabar czy Sabat?

Oniemialam!!!

W Senegalu sa trzy rzczy ktore kocham najbardziej - taniec, dzieci i mango

o mango bylo, o dzieciach tez, zostal taniec :)

SABAR! Taniec przy rytmie djembe!
jak zwykle tutaj zebranie sie na sabar zajmuje okolo 2 godzin, w tle leci wtedy jak zwykle muzyka mballah ktorej mozna miec dosyc po pewnym czasie. Bylam wiec dosc znudzona i mocno poirytoawana szaprnieciami ze wszystkich stron - zebym wstala, nusiadla i zobaczyla (to wszystro sa wytrazy dbalosci o mnie).

Jednak kolo 22 zaczely wrzszcie grac djembe i z tlumu zaczely wyskakiwac dziewczyny slicznie ubrane, na bosaka i w niesamowitym tempie wywijajace nogami!!!

Dziewczyny byly ubrane rozmaicie - jedne jak na studniowke, inne bardzo tradycyjnie, jeszcze inne zupelnie nowoczesnie. Wszystkie wygladaly cudownie i widac bylo ze duzo czasu spedzily przed lustrem.

Wydaje sie ze taki taniec jest mozliwy ale nie!! to jakies diabelskie tempo! a w nocy, w swietle lamp dziewczyny wygladaja jak czarownice fruwajace nad piaskiem! prawdziwy sabat!!!

na koniec wyszla jeszcz grupa kolesi - tancerzy -- okazalo sie ze moze byc jeszcz lepiej! to juz zupelnie zaparlo mi dech. a sa to tacy zwykli tancerze - mieszkaja wszyscy dookoloa mnie. sa z mojej ulicy.

moze wrzuce cos na youtuba ale filmiki i tak nie oddadza tej ekstazy.

Ja tez sprobowalam swoich sil oczywiscie. gdy wyszlam na srodek cala wioska zamarla- a potem gruchnela smiechem...
myslalam ze nie moze byc gorzej ale jak wyszlysmy z Anais we dwie smiano sie jeszcz glosniej...
Ale nie moglobyc inaczej - jak dwa tutaby tancza to sie beda smiali.
Drugiego dnia bylo juz lepiej, nie smiano sie, doceniono moje wysilki- dosc smieszne bo jak na razie to w zawody taneczne moge isc tylko z 3-letynia Aram... Dostalam syr- chuste zeby sie przepasac i rozne dziewczyny zapraszalmy mnie na srodek.

W tym tygodniu bedziemy z nowu tanczyc!!! a kobiety u mnie w domu zachecone moim entuzjazmem tez chca zorganizowac sabar

niedziela, lipca 20, 2008

w moim domu tanczymu 24 godz na dobe
pora deszczowa sie zaczela
ekipa Kaddu Yaraah - brakuje mnie i Matara

fotki

na boskiej plazy Sohna spi w chuscie
Kartrin i Anais - za nimi najbrudniejsza zatoka swiata - Hann
przygotowywanie pierwszego Tieb-u-dzien z Diorr

piątek, lipca 18, 2008

mango co dzień!

mijają kolejne dni. juz trochę spokojniej.
o dziwo już całkiem sprawnie porozumiewam sie w Wolof! na pytanie czy wszyscy w rodzinie mają sie dobrze odpowiadam płynnie że tak (mam nadzieję że zgodnie z prawdą - dodaję z resztą że są w Polsce i trudno mi powiedzieć... ).
Wczoraj przyjechały dwie francuski na festwial teatralny który zaczyna sie za tydzień.
Dzisiaj jedzeimy po Katrin - ostatnia z nas trzech stażjerek :) Już wczoraj byłyśmy po nią na lotnisku bo nam sie dni pomyliły - a więc przed nami drugi raz oczekiwanie na przybyszkę o 2 nad ranem. Jak do tej pory była to jedyna wyprawa w Dakar :)
Najbardziej niesamowita jest muzyka. Oprócz tego że dzieciaki tutaj zaczynają tańczyć od wieku 8 miesięcy, to muzyka na mojej ulicy jest cały czas! a przede wszystkim w nocy. Uliczki Yarrax żyją pełnią życia do jakiejś 1 w nocy- dzieciaki biegają, sklepiki są otwarte.,.. a w dodatku prawie co dziennie koło mojego domu rozkłada sie grupa Muritów (chyba) - czyli odłamu muzułmanów bardzo tutaj popularnego. Śpiewają niesamowite pieśni... przez to czuję się jak w bajce, a w dodatku takie śpiewy dodają jakoś niesamowicie energii.
Moja dieta - jedno mango na dzień :)

środa, lipca 16, 2008

Amara - moja wspolokatorka i nowa milosc :))
Matar - DJ na weselu

wtorek, lipca 15, 2008

melangeeee

To dopiero pierwsze 4 dni za mna. a czuje jakby minal miesiac lub dwa. ale tak dziwnie mijaja poczatki.
Miaszkam w malutkim taju. Ludzie maja tutaj sporo problemow - nie ma pracy, trudno sie utrzymac a jednoczsnie atmosfera jest bardzo wesola. Yarakh przypoomina chyba wszystko tylko nie slumsy (jakie sobie wyobrazaalm). ale jak mowi Diol (szef naszego stowarzyszenia) tylko na powizrzchni yAARAKH JEST SPOKOJNY POD SpODEM WRZE WIEle problemow.
wyglada jak mala wioska. malutkie domki, pomiedzy nimi piaskowe uliczki, ludzie wszyscy sie znaja, nie dosc ze drzwi nie zamyaja na klucz, to nawet nie maja drzwi!! (w wiekszosci... drzwi) :)

dzieciaki krzycza oczywiscie za nali "tubab" (bialy w wolof) ale szybko da sie nawiazac kontakt i troche mi to przypomina wchodzenie pod numer 11 na Brzeskiej gdzie wszyscy wrzeszcza "pyzia" :)

Nasz stowarzyszenie robi tyle ze nie moge wyjsc z podziwu!!! jest najprawdziwsza oddolna oganizajcja ktora oprocz tzatru robi 100 innych rzecz, wspiera inne organizacje i ma nowe pomysly. a wszystko to w tepie zolwia. bo tutaj szybciej sie nie da _ jest za goroca, a bardzo czesto nawet wetylatory nie dzialaja bo nie ma pradu. ale co wazniejsz cala ta praca jest wykonywana w cudownej atmosferze, z uwaga na ludzi i z masa zartow.
Ekipa Kaadu Yaarakh jest doswiadczona w przyjmowaniu Tubabow. Sa bardzo miedzykulturowi, dobrze rozumieja bycie innym i pomagaja sie zaadoptowac. Tym bardziej niesamowite bo wszyscy sa z tej dzieolnicy i wiekszosc nigdy nie wyjechala poza Dakar!!!

Niesamowite jest tez wsparcie spoleczne i mobilizacja. Na kazde spotkanie organizacyjne przychodi conajmniej 10 osob - mieszkancow dzielnicy. wszystko dzieje sie oddolnie!!! No i tutaj nie ma probemu z brakiem kasy czy bankruyctwem. Spolecznosc pomoze, a stowarzyszenie jako takie i tak nie ma prawie nic. Nie ma tez niestety wsparca rzadu. Prawdziwi dzialacze!!!

Mieszkam w domu jednego z pracownikow Kaadu Yaarakh (Matara). Bardzo tradycyjnym domu. Mieszka tutaj okolo 20 osob. po srodku domu jest korytarzo-podworeczko z otwartym achezm dzieki czemu jest przewiew. Ja mieszkam w okoju z Diorr, jej 3-letnia corka Amara i jeszcze jedna dziewczyna - trudno okreslic stopien pokrewienstwa. Maz Diorr jest w Hiszpanii od 2 lat.
W domu jet z 10 dzieciakow, ale dugie tyle wpada zeby zobaczyc "tubaba" :)

Zmagam sie nie dosc ze z francuskim to jeszcze z Wolof (drugim jezykiem Senegalu). Wiekszosc osob rozumie po francusku ale wiele osob nie mowi. Specjalnie mieszkamy z rodzinami ktore nie mowia po franc zeby sie szybciej nauczyc.
wczoraj odkrylam jednak ze Diorr mowi troche po franc tylko Matar kazal jej nie rozmawiac ze mna zebym cwiczyla wolof...
No wiec kiedy wracam po calym dniu francyskiego i jestem tak zmeczona ze nic bym nie rorumiala - nie ma problamu - nie lusze wiecej por francusku bo nadciaga czas wolof... :) ale ucze sie calkiem szybko :)

dobra na razie tyle - ucze sie nowej klawiatury. teraz troche zdjec :))