No wiec kochani jestem po pierwszym tygodniu obozu.
Nie jest az tak zle jak to sobie wyobrazalam.
Moj dzien zaczyna sie o 6:30 - wyskakuje z lozka, pakuje lunch, rozgladam sie dookola, wsiadam na rower i mkne na stacje kolejowa. Wsiadam do pociagu i o 8:30 laduje w Gweanyed Valley. Tam czeka na mnie Kelsey w swoim rozklekotanym samochodzie. Zajezdzamy do Wawa gdzie kupujemy kawe na wynos i docieramy na miejsce obozu.
Wszystko biegnie jak w zegarku, wszystko z gory przygotowane i zorganizowane. Jest nas duzo, a dzieciakow malo. Poza tym sa one dosc grzeczne wiec nie ma wiekszych problemow. Nawet pogoda nam sprzyja bo zrobilo sie minimalnie ( a dzisiaj nawet bardzo) chlodniej!
Dni maja swoje tematy- jednego dnia uczymy o tym ze ludzie maja emocje i pomagamy je rozrozniac, drugiego uczymy o tym ze kazdy ma swoja wlasna perspektywe patrzenia na rozne rzeczy i ze nalezy uwzgledniac i starac sie zrozumiec punkt widzenia innej osoby. Trzeciego dnia uczymy o tym co to jest komunikat "ja" i dlaczego warto go urzywac... itd... Smieszne jest to ze polowa z tych rzeczy to sa rzeczy ktorych uczono nas na komunikacji interpersonalnej w tym roku. Uwarzam ze to calkiem smieszne ze dzieci w wieku 8 lat ucza sie tego, co mysmy cwiczyli na studiach!:))
Poza czescia "naukowa" jest tez czesc gier. Dave prowadzi gry - jest niesamowita kopalnia gier dla dzieci, tak ze sobie wszystko skrzetnie zapisuje, bo sa warte wykorzystania w przyszlosci. Poza tym Dave omawia gry z dziecmi tak jak my omawiamy gry na warsztatach- co dzieciaki zauwazyly z pracy w grupie, jak sie czuly, co mozna zmienic. -- bardzo mi sie to podoba!!!
To co mi sie nie podoba, to to ze dzieci musza byc takie bardzo grzeczne. Wlasciwie caly czas musza skrzetnie wykonywac polecenia (chociaz zwykle polecenia sa ciekawe), oraz musza byc skupione. Co jest bardzo trudne kiedy na dworze ladna pogoda i plac zabaw blisko. Ja bym chciala zeby mogly sie one wieceje pobawic, powariowac i poiwyglupiac. Tutaj trenuje sie dzieci zeby byly bardzo powazne i racjonalne...
No i mam duzo mieszanych uczuc co do roznych charytatywnych przedsiewziec w jakie chcemy dzieciaki angazowac. Oraz w jaki sposob rozmawiamy z nimi ze na swiecie sa biedne i bogate kraje. -- ja mam na to troche inna perspektywe, bo pochodze z innej czesci swiata. No i jakos nie ma czasu zeby to znimi omowic. Ale na szczescie pracuje tam jeszcze 2tygodnie i jeszcze sie moze nadarzyc okazja do takiej rozmowy.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz