Ha ha!
Od trzech nocy mieszkam juz w moim docelowym domu (tym co jest w remoncie i co nie bylo sufitu u mnie w pokoju- nadal nie ma). Jako ze nie ma sufitu to na razie rzeczy trzymam w pokoju i mojego kolegi Chipa, a spie sobie na dachu, co okazuje sie byc najlepszym mozliwym wyjsciem -bo tutaj nawet noca temperatura nie spada i w domu jest sie na granicy umarcia z dusznosci, chyba ze ktos ma klima albo wiatrak- a ja nie mam:))
Dach jest niesamowity jeszcze pod jednym wzgledem - okazuje sie ze w Filadelfii sa jacys wariaccy wielbiciele fajerwerkow i przez cala noc mozna ogladac sobie fajererki. Wlasciwie to puszczaja je w dwoch miejscach- w nieregularnych odstepach czasu. Wiec sobie mysle ze to moze jakis kurs puszczania sztucznych ogni. Tak czy siak jest fajnie bo mozna sobie jesc kolacje i ogladac- cos wspanialego.
Poza tym, co mi sie strasznie podoba- cala ciepla woda w domu jest ogrzewana przez ogrzewacz sloneczny zainstalowany na dachu! Dziala to bardzo dobrze! Nawet w nocy jest jeszcze ciepla woda.
Pietro nizej- na 2 pietrze jest pokoj Seven oraz pokoj Ben (z jego pokoju mozna zajrzec do mnie do pokoju - bo jego nie ma podlogi:)). Ostatnio do wymienionych belek dosrubowywalismy nowe dechy dla wzmocnienia - wyglada bardzo profesjonalnie.
Nowe slowa:
washers nuts, bolts, sistering, joice
Pietro pierwsze- tutaj jest pokoj Chipa i Kath i moj przyszly pokoj. Oraz lazienka ktora ma na scianach mozajki wlasnej roboty Chipa, oraz na podlodze niedokonczona mozaike oraz ciepla wode z ogrzewacza:)) Pokoj Chipa jest strasznie ladny, pelen spokoju i slonca, ma troche ksiazek i wygodna kanape.
Parter- na parterze jest living room gdzie sa 4 wygodne fotele, oraz miliard roznych-innych-rzeczy jak stol bez blatu, narzedzia, rowery, szafki biurka, kubel z gipsem itp. Z tylu domu jest kuchnia ktora wyglada bardzo smiesznie a woda ze zlewu leje sie prosto do ogrodka i podlewa kwiatki (dlatego urzywamy tylko ekologicznych plynow). Bardziej z przodu jest pokoj gdzie spi Ben (on i Chip sa wlascicielami domu) - pelen gratow i roznych foteli. Z przodu domu jest zabudowana weranda gdzie unosi sie osobliwy zapach skladowanych tam smieci.... (w Filadelfii smieci sa zabierane raz w tygodniu...) oraz miliard rowerow (sie unosi...).
Osoby lewitujace miedzy pietrami: Beth (co przyjechala na 2 tyg ) oraz David (ktory wyglada jak bohater Coffe and Cigarettes ), no i ja. Sa jeszcze dwa psy (pies Seven i pies Kath) oraz iles kur co znosza jajka.
Powoli sie zadomawiam, chociaz to jest taki troche dziwny dom takich anarchistow-indywidualistow. Kazdy chodzi swoja droga i troche stara sobie nie wchodzic w parade. Ale sie powoli z nimi zaprzyjazniam. Sa to zdecydowanie bardzo ciekawe nowe doswiadczenia a propo wszystkich moich komun i komunitarian.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz