W czwartek razem z Talią i Allegrą poszłam na szkolenie dla wolontariuszy, którzy chcą pomagać przy festivalu (w zamian dostają darmowe bilety). Było to specjalne szkolenie, trwające 1,5 godziny dla.... przedzieraczy biletów. Tak jest! jestem zawodowym przedzieraczem! Wiem już wszystko- a przede wszystkim to, że jeśli czegoś nie rozumiem, mam problem albo wykracza poza moją wyobraźnię to mam się nie bać tylko lecieć do menagera ,który każdy problem rozwiąże w mig!;)
Przypomniał mi się festiwal filmowy Fundacji Helsińskiej, gdzie też, z Ewskiem, przedzierałyśmy bilety. Po pierwsze tutaj wszystko jest bardzo dokładnie liczone- pracujemy na 3godzinne zmiany. Jedna zmiana to jeden bilet. Można też zarabiać w inny sposób- dwie godziny roznoszenia programów = 1 bilet. Albo 1,5 godziny rozdawania ulotek przed koncertem Madonny = 1 bilet, albo 3 godziny sprzedawania biletów = 1 bilet. Wszystko można sobie dokładnie przekalkulować. To nie jest takie pospolite ruszenie ludzi, którzy chcą pomóc w dobrej sprawie. tutaj to jest biznes. Tylko że wolontariacki. Czy to dobrze czy to źle? Nie wiem.
Szkolenie naprawdę przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Przez 40 min koleś nam tłumaczył jak się przedzierał bilety, podawał konkretne przykładym odgrywał scenki. -- a na koniec powiedział że jak mamy jakiekolwiek wątpliwości na miejscu to natychmiast powinniśmy lecieć prosić o pomoc, bo nic dziwnego że nie wiemy.
Z jednej strony ja z Polski wybauszam oczy - o nas nikt tak tutaj nie dba. Mówią ci drzyj bilety, a potem masz się orientować- i myśle sobie co jest nie tak z tą Ameryką.
Z drugiej strony jest to bardzo przyjemne bo zachęca żeby próbować nowych rzeczy. Ludzie są tam aby ci pomóc, a ty nie masz obowiązku umieć wszystkiego na ziemi. I rzeczywiście - wolontariuszami są młodzi i starzy, biali, czarni i azjaci. Tworzy to bardzo otwartą i zachęcającą atmostferę. -- Więc myślę sobie, że może coś w tym jest!
Warto obejrzeć sobie repertuar festiwalu. W ciągu festiwalu pokazują 140filmów, których większość została wyprodukowana w USA w 2005 albo 2006 roku!!! Niesamowite jak wielka jest produkcja filmowa w Stanach, o której my nic nie wiemy. Niesamowite również jak wielka jest produkcja filmów o tematyce gejowskiej. Bardzo mnie to , może nie zaskoczyło, co raczej dało dużo do myślenia.
A jeśli chodzi o filmy w tych tematach to wczoraj widziałam film "Secon skin" (Hiszpania 1999r, reż Gerardo Vera) - bardzo dobry film o rozterkach i romansie. Nie widziałam jeszcze filmu gdzie tak ładnie i naturalnie pokazują miłość między dwoma mężczyznami. Który w dodatku nie ogranicza się do "szokowania gejostwem", tylko gdzie historia idzie znacznie głębiej. Polecam. Ja go tak zachwalam (chociaż oglądając go denerwowałam się na bohaterów), a ciekawe czy wam się będzie podobać.
Więcej do poczytania o festiwalu w Filadelfii na stronie festiwalowej:
http://www.phillyfests.com/piglff/templates/home.cfm
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz