Pudzianek obrasta w mięśnie i umiejętności!
Od piątku pomagam moim znajomym remontować dom, który kupili i który trzeba totalnie odnowić. Jak skończymy wymieniać belki w stropie i zrobimy sufit to mam zamiar się tam wprowadzić:) Dom ledwo stoi na nogach.
W piątek wycinaliśmy stare belki w suficie, mierzyliśmy i cieliśmy nowe. Odbyłam też wycieczkę do sklepu po długą listę specjjalistycznych zakupów. Miałam super zabawę z panem w sklepie- bo wszysktie słowa były dla mnie nowe i miałam je skrzętnie spisane na karteczce:)) Wykazałam się też darem przekonywania i pan specjalnie dla mnie wyszukał z zaplecza więcej bolts with extra washers and with nuts. (niech pozostanie dla was tajemnicą co to wszystko znaczy:)). Nosiłyśmy też z Kathy skrzynki cegieł z jakiegoś innego rozwalonego domu.
W sobotę okazało się że trzeba wyburzyć kawałek ściany i wymurować od nowa. Wczoraj więc zajmowałam się kuciem cegieł na plasterki (- jestem już profesjonalistką w tej dziedzinie, mogę zrobić wam cegłę dowolnych rozmiarów). A następnie wymurowałam kawał ściany.
Słowo na sobotę:
chisels
W niedzielę wolne od "obowiązków domowych". Aby oodpowiednio święcić niedzielę poszłam za radą Ewy i pomogłam się jej i Michałowi przenieść na Farragut Street (noszenie w dół i w górę pudeł). Atrakcją akcji było wiezienie Michała zrolowanego w bagażniku kombi trzymającego biurko żeby nie wypadło przez otwartą klapę. Wszystko udało się bardzo precyzyjnie! :))
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz